Recenzja filmu

Podejrzany (2000)
Stephen Hopkins
Morgan Freeman
Gene Hackman

Starsi panowie dwaj

Miło jest obejrzeć porządny kawałek francuskiego kina - nawet w amerykańskim wydaniu. Hollywood uwielbia przerabiać stare europejskie produkcje i przykrawać je według swojej miary, uzyskując
Miło jest obejrzeć porządny kawałek francuskiego kina - nawet w amerykańskim wydaniu. Hollywood uwielbia przerabiać stare europejskie produkcje i przykrawać je według swojej miary, uzyskując często niezłe efekty. Tak też powstał film Stephena Hopkinsa "Podejrzany": jest to remake obrazu Claude`a Millera, nakręconego z kolei na podstawie książki Johna Wainwrighta "Brainwash". Trochę to wszystko skomplikowane, lecz może świadczyć, że nie tylko Amerykanie czerpią natchnienie z obcych źródeł. W efekcie tej "wymiany kulturalnej" powstał ciekawy, inteligentny film - co prawda, reżyser specjalizował się wcześniej w horrorach ("Koszmar z ulicy Wiązów 5", "Opowieści z krypty"), ale ma na swym koncie również takie produkcje, jak "Predator 2", "Blown Away" oraz "Duch i Mrok" i pokazał, że dobrze sobie radzi z różnymi gatunkami - tym razem nakręcił dramat psychologiczno-kryminalny. Akcja filmu rozgrywa się na Karaibach. Wraz z zachodem słońca na ulice portorykańskiej stolicy, San Juan wylegają tłumy rozbawionych uczestników Zimowego Festiwalu. Jednak nie wszyscy się bawią - w mieście trwają poszukiwania groźnego mordercy małych dziewczynek. Wpływowy i zamożny adwokat Henry Hearst (Gene Hackman) przygotowuje się do wieczornego balu dobroczynnego. Ma na nim wygłosić przemówienie, by zachęcić mieszkańców do wpłat na rzecz ofiar niedawnego huraganu - głównie dzieci. Przedtem musi jednak wstąpić na komisariat, by porozmawiać ze starym przyjacielem, kapitanem Victorem Benezetem (Morgan Freeman). Hearst znalazł poprzedniego dnia ciało zamordowanej dziewczynki i policjant chce wyjaśnić pewne szczegóły. W trakcie rozmowy, w której bierze udział także młody, porywczy detektyw Owens (Thomas Jane), powoli wychodzi na jaw, że to Hearst stał się głównym podejrzanym. Policjanci nie wierzą w jego wersje zdarzeń. Sytuację pogarszają mętne zeznania i fakty zgromadzone przez policję w toku śledztwa. Naciskany przez przesłuchujących Hearst powoli traci pewność siebie i plącze się w opowieściach - najwyraźniej ma coś do ukrycia i nie mówi całej prawdy. Jednak Benezet również znajduje się w trudnej sytuacji: jego "ofiara" to wpływowa postać. Sam szef policji nalega, by położyć kres przesłuchaniu - po drugiej stronie ulicy, na przyjęciu, wszyscy czekają na przemówienie adwokata. Kapitan Benezet nabiera jednak przekonania, że to właśnie Hearst jest mordercą. Utwierdza go w tym żona adwokata, piękna Chantal (Monica Bellucci), która od dwóch lat nie utrzymuje z mężem bliższych (sypialnianych) stosunków. Przesłuchanie wkracza w osobiste życie państwa Hearst, a rozmowa dawno już straciła charakter przyjacielskiej pogawędki - teraz jest to pojedynek dwóch starych wyjadaczy: adwokata i śledczego. W odpowiedzi na oskarżenia Benezeta, Hearst zarzuca mu, że chce wykorzystać rozgłos wokół sprawy do osiągnięcia własnych korzyści i zdobycia awansu. Jak wygląda prawda i kto wygra w tym pojedynku? Zakończenie może być naprawdę zaskakujące. Rzeczywista akcja filmu rozgrywa się w ciągu jednej nocy, jednak niemal połowę opowieści stanowią retrospekcje. Ciekawym zabiegiem formalnym było wprowadzenie do wspomnień osoby Benezeta - w ten sposób Hearst, uczestnicząc w przeszłych wydarzeniach, jednocześnie opowiada o nich rozmówcy, np.: znajduje ciało ofiary, ogląda je, a zza jego pleców wyłania się policjant i zadaje dodatkowe pytania - to ożywia retrospekcje i sprawia, że się nie nudzą. Siłą rzeczy trzeba "Podejrzanego" Stephena Hopkinsa porównać z (co za zbieg okoliczności !) "Podejrzanymi" Bryana Singera z 1995 roku. Poza zbieżnością tytułów, w obu filmach dostajemy historię opowiadaną podczas przesłuchania na komisariacie - i w obu do końca nie wiemy, czy są to prawdziwe wspomnienia, czy też jesteśmy, razem z policjantami, robieni w konia. Jednak mimo tak dużego podobieństwa ciężko ocenić, których z tych obrazów jest lepszy. W filmie Singera większy nacisk został położony na wartką akcję, zaś Hopkins proponuje nam opowieść także pełną napięcia, lecz dużo bardziej kameralną, opartą na świetnym aktorstwie. Docenić należy zwłaszcza kunszt Hackmana, który bardzo dobrze oddaje nastroje swojego bohatera. Dużo bladziej wypada statyczny kapitan Benezet Freemana, szczególnie w porównaniu z impulsywnym detektywem Owensem; może jednak taki właśnie miał być - spokojny i opanowany, jakby przybity faktem, kogo przyszło mu przesłuchiwać… Osobną sprawą jest postać Chantal Hearst. Ważniejsza od gry aktorskiej, wydaje się emanująca z niej kobiecość. Najwyraźniej Monica Bellucci zasmakowała w rolach milczących symbolów seksu - podobną rolę odegrała ostatnio w "Malenie" Tornatore. W obu filmach niewiele mówi; dużo ważniejsza staje się mowa jej ciała. Z pewnością wielu widzów znajdzie w "Podejrzanym" coś dla siebie: miłośnicy "starego dobrego kina", zwolennicy suspensu i psychologicznych rozgrywek, wielbiciele pięknych kobiet oraz aktorskich popisów. Film Hopkinsa oferuje nam rosnące napięcie i zaskakujące zwroty akcji. Co jakiś czas musimy weryfikować nasze zdanie na temat winy głównego bohatera - raz wydaje nam się niemożliwa, innym razem zupełnie prawdopodobna. W tej niepewności jesteśmy trzymani do samego końca - i właśnie o to w kinie chodzi.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gene Hackman i Morgan Freeman to żywe legendy kina. Każdy z nich ma na swoim koncie najbardziej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones